Chyba najbardziej godnym polecania miejscem, które należy odwiedzić będąc w Houstonie jest niewielkie miasto oddalone o ok. 80 km - Galveston. Można tam bardzo łatwo dojechać drogą I-45, oczywiście samochodem. Inne środki transportu odradzam. Próbowałam uniknąć wypożyczania samochodu (choćby dlatego, że samo dotarcie do wypożyczali to 15 min spaceru + 30 minut tramwajem, a wypożyczalnia jest otwarta od 9 i czynna do 18 - późno się wyjeżdża, a samochód trzeba oddać następnego dnia, więc sporo spóźnić się do pracy). Czytając Internet trafiłam na
artykuł desperata, któremu pokonanie tej trasy zajęło chyba 5 godzin i tyle samo przesiadek. Ostatecznie postawiłam zatem na samochód...
Jadąc I-45 mijamy Tiki Island - wypoczynkową miejscowość, pełną bardzo uroczych domków, palm, jachtów i łódek. Myślę, że każdy szanujący się potentat w branży gas&oil posiada wśród swojej kolekcji wakacyjnych domów także i jeden na Tiki Island - a przynajmniej ja bym kupiła :D
|
Jedna z uliczek na Tiki Island |
|
Jakieś ptaszyska - może kormorany? |
Galveston to miasto portowe, położone na wyspie. Znajduje się tam plaża, która nie jest jednak główną atrakcją. Jest ona dość szeroka, ale piasek jest brudny, twardy, przy brzegu jest pełno gałęzi itp. Z pewnością nie zachęca do wylegiwania się. Zwłaszcza, że wieje mocny wiatr, a my byliśmy tam w dość pochmurny dzień. Podobno przyjeżdża tam wielu surferów, ja niestety żadnego nie widziałam. Mówiąc zupełnie szczerze - plaże nad Bałtykiem biją tę plażę na głowę. Nawet Jelitkowo przy niej wymiata! Muszę jednak przyznać, że ciekawe było obserwowanie ludzi polujących na kraby i inne tamtejsze stworzonka.
Przy plaży znajduje się również Pleasure Pier - park rozrywki, w którym główną atrakcją jest kolejka górska i inne podobne urządzenia, ale nie miałam ochoty spędzać tam czasu.
|
Bermuda Beach Dr - taka typowa plażowa ulica. |
|
Tak wygląda tamtejsza plaża.. |
Przechodząc do atrakcji - miasto to jest, jak na amerykańskie warunki, miejscem historycznym, tzn. zachowane są tam oryginalne domy, często z XIX wieku. Są to, w większości, dość spore budynki wyglądające zupełnie inaczej od tych, które zobaczycie w Houstonie. Mnie przypominają klimaty bardziej z "Przeminęło z wiatrem" - typowe domy z południa, z dużymi werandami, oczywiście drewniane. Najwygodniej jest zdobyć w
punkcie informacji turystycznej mapkę, na której jest pokazany "szlak" tych historycznych domów, a nawet zaznaczone jest, które z nich można obejrzeć także w środku.
Galveston Historical Foundation organizuje wycieczki z przewodnikami, ale my nie mieliśmy tyle czasu, żeby brać w tym udział. Jednak jeśli jeszcze kiedyś wrócę do Houston, to z pewnością spróbuję wybrać się na taką właśnie wycieczkę.
|
Dość typowy galvestoński dom. |
|
|
|
|
|
|
|
... i jeszcze jeden... |
|
... i kolejny ... |
|
Weranda jak w Alabamie :) |
Domy te są naprawdę okazałe. Podobno kiedyś Galveston był największym miastem w Teksasie i bardzo ważnym portem, jednak miało dużo pecha ze względu na fakt, że od czasu założenia miasta dwa razy przeszły tamtędy naprawdę potężne huragany - w roku 1900 i w roku 2008. Jednym z niewielu budynków, który przetrwał je oba, jest tzw. Bishop's Palace.
|
Bishop's Palace |
Ocenę urody tego budynku pozostawiam Szanownym Czytelnikom. Pałac, przypominający raczej zamek, został wybudowany przez pewnego prawnika, a następnie zakupiony przez miejscową diecezję i zamieszkiwany przez biskupa do czasu przeniesienia "stolicy" diecezji do Houston. Obecnie jest tam muzeum, które można zwiedzać. Vis-a-vis znajduje się Sacred Heart Church - naprawdę bardzo ładny, warto zajrzeć do środka.
|
Sacred Heart Church |
Huragan Ike z 2008 r. zniszczył znaczną część roślinności. Z tego powodu można tam zobaczyć bardzo dużo młodych i świeżozielonych palm, co jest naprawdę uroczym widokiem. Można też spotkać dość nietypowe rzeźby - z pozostałości połamanych przez wiatr dębów stworzono dzieła sztuki (???). Są one dość specyficzne, a na pewno nigdzie indziej czegoś takiego nie widziałam.
|
Młode palmy i rzeźba z drzewa. |
|
Kolejna drzewiasta rzeźba. |
Z Galveston Island można wybrać się promem na Bolivar Peninsula. Jest to fajna przejażdżka, bo z promu widać m.in. okręty wojenne, ptaki sobie latają na niebie, mnie bardzo się podobało. Prom płynie krótko (może pół godziny?), ale kolejka samochodów przed wjazdem może być dość dłuuuuga.
|
Nieco przerażający okręt wojenny i palmy na horyzoncie. |
|
Stojąc w kolejce na prom pamiętajmy - Don't mess with Texas! |
Na półwyspie Bolivar znajdują się bardzo ciekawe budynki - domy na palach. Pale są naprawdę wysokie, myślę, że mają nawet ok. 6-8 metrów wysokości. Dzięki palom podniesienie się poziomu wody nie będzie skutkować zalaniem budynku.
|
Dom na palach. |
|
|
|
I kilka kolejnych :) |
Reasumując - masz wolny dzień w Houstonie - wybierz się do Galvestonu!